Artysta: Graf Cratedigger
Tytuł: 12 Beats Sound vol 1.7
Gatunek: Rap / Instrumentale
Format: Wosk na kompakcie
Rok: 2011
Wytwórnia: Queen Size Records
Side 1
Track 1
...
Track 12
Kiedyś jadąc samochodem wymyśliłem taką grę, że zgadujesz producenta nagrania. Obserwacja była jedna: o ile na płytach ze Stanów udawało mi sie nawet wygrać z odtwarzaczem to na płytach artystów znad Wisły było już gorzej. Może ja sie nie znam ale jeden musi przyznać, że na rodzimych produkcjach o oryginalność trudniej.
Call me old fashioned ale producent, bitorób, nazwij jak chcesz, pownien być rozpoznawalny, tak jak rozpoznajesz Mc po głosie, flow i wersach. Charakterystyczne brzmienie to nie tylko kwestia wydania 3-4 klocków na mpc2500 lecz bardziej wiedzy i pewnej etyki pracy (strict fair, kick - snare).
Ok, ale co to ma do Grafa? Otóż Graf brzmi jak... Graf.
Dzięki bezkompromisowemu podeściu do produkcji już na samym początku swojej drogi jako beatmaker potrafił umieścić w swoich podkładach ten charakterystyczy pierwiastek dzięki któremu wiesz kto zrobił beat nie patrząc na okładkę. Brzmienie, które prezentuje na 12 Beats Sound oddaje ducha lat 90 do tego stopnia, że za każdym odsłuchem miałem wrażenie, że zaraz na bit wejdzie młody Q-tip albo O.C. .Brudne i zakurzone brzmienie 12-bitowego samplera sprawiają, że masz wrażenie, że nie leci to z cd tylko z wosku, całości smaczku dodaje charakterystyczny szum który tak lubimy.
Jeśli chodzi o konkretne kawałki to ja przynajmniej nie mam jakiegoś faworyta, całość jest do przyjęcia na jeden raz a odpowiednio wyważona długość ścieżek oraz ciekawe i klimatyczne aranże nie pozwalają się nudzić.
Płyta wyszła pod szyldem zaprzyjaźnionej z blogiem ekipy Queen Size Records w ilości 100 egzemplarzy.
Poniżej promomix i jak to zostało wydane (a wydane zostało przepięknie, no i kolejna płyta z logo naszego blogasa, hej ho!)
17 lipca 2011
Graf Cratedigger - 12 Beats Sound vol 1.7 [2011]
23 maja 2011
Echinacea na wosku !
Strona A
1. Mały świat wita nas (prod. Kixnare)
2. Miejski kwiat (feat. Proceente) (prod. Kixnare)
3. Złodziej wersów (prod. Kixnare)
4. Historie z sąsiedztwa (feat. DJ Kebs) (prod. Roux Spana)
Strona B
1. Upadek (feat. DJ Kebs) (prod. Kixnare)
2. Nieuchwytni (prod. Kixnare)
3. Spacer (feat. O.S.T.R., DJ Kebs) (prod. Kixnare)
4. Dobranoc (feat. Eldo) (prod. Kixnare)
Koszt płyty to 50 zł + koszty wysyłki. Można ją zamawiać wypełniając formularz pod adresem http://deliciouswaxrecords.com/echinacea . Do sprzedaży trafi jedynie 200 sztuk.
Zapraszamy na oficjalny profil naszej wytwórni na Facebook'u, tylko tam znajdziesz najświeższe informacje. http://www.facebook.com/deliciouswax
16 marca 2011
Daniel Drumz - Daniel Drumz EP
Wykonawca : Daniel Drumz
Tytuł: Daniel Drumz EP
Format: 10’’, 33/45 RPM
Wytwórnia: U Know Me Records
Rok Wydania: 2011
Strona A:
1. Lay Low On The Treble
2. Walking Into Sunshine
Strona B:
Drumz zawsze kojarzył mi się ze wszystkim, co dobre. Począwszy od momentu, kiedy dorwałem Inna Caribbean Stylee! (kojarzycie Tuse z Gdańska? Oprawy graficzne, które robił były nie do pokonania!), poprzez obie części Electric Relaxation, Music fo Night People, projekt Mako Boko (rewelacja!), skrecze dla Eldo itd. No właśnie… chyba nie tylko ja przypiąłem Danielowi łatkę Dj’a i przeoczyłem jego dokonania jako producenta (prawdę mówiąc pamiętam tylko zgrabny remix E. Badu i I’m in Love dla Eldo, było ich więcej?)
Daniel Drumz EP cenię bardzo, z powodów przeróżnych: mój pierwszy biały wosk, pierwsza 10’ i pierwsza winylowa pozycja z katalogu U Know Me Records, która wyrasta na najciekawszą wytwórnie w Polsce i ma plany wydawnicze, których niecierpliwie wypatruję (patrz m.in. tu). Głownie jednak dlatego, że niezmiernie jaram się zawartością. Drumz zaserwował nam porcję solidnych kąsków muzycznych. Muszę przyznać, że smakują mi wybornie, jednak się nie najadłem i czekam na dokładkę.
Olbrzymi szacunek należy się Drumzowi za jego talent i umiejętność budowania napięcia w każdym z poszczególnych tracków. To jakby wędrówka, na której co moment napotykasz coś nowego. Walking Into Sunshine to parkietowy faworyt bądź właśnie mistrzowski soundtrack do poruszania się po nieznanym miejscu, najlepiej centrum multikulturowej aglomeracji. Lay Low On The Treble zachwyca bogactwem dyskretnych elementów, które składając się na kompletną całość, pobudzają najdalsze rejony naszego mózgu. Edit If You Want Me, Say It natomiast skłania do refleksji i zaprasza w sentymentalną podróż w głąb siebie.
Wybaczcie, jeśli zapachniało Wam patosem, jednak, jak to powiedział ostatnio mój człowiek Piotr, muzyki należy słuchać, a nie przesłuchiwać. EP Drumza zdecydowania zasługuję na to, żeby wsłuchać się w jej treść.
P.S. Wstawiłbym Wam video preview do Walking Into Sunshine , ale nic chuj nie wiem jak to się robi. Sprawdźcie sami:)
8 stycznia 2011
W. Mann radzi: Jak „odmłodzić” płytę winylową?
Poznajcie proszę fragmenty wspomnień zasłużonego Digger’a - Wojciecha Manna, z czasów, kiedy trzeba było nieźle kombinować, by dorwać pożądaną pozycję, bądź cieszyć się wyłącznie tym, co było wówczas dostępne. Poniżej, kilka ekstremalnych porad i patentów dla kolekcjonerów /sprzedawców wosków w kontekście przywrócenia blasku, należytej formy i „ pozornej trwałości” zniszczonym płytom:
„Znaliśmy różne sposoby na odmłodzenie naszych płyt, a w wypadkach skrajnych na spowodowanie przynajmniej jednorazowego odtworzenia, aby – o, wstydzie!- takiego nieboszczyka wepchnąć za jakieś pieniądze innemu naiwniakowi. (…) Jak już wspomniałem, płyty ostro zgrane nabywały charakterystycznego białawego koloru. W celu uzyskania gwarantującej zainteresowanie kupującego połyskliwej czerni należało część grającą nasmarować czymś tłustym. (…) Wchodziły w grę bezbarwne wazeliny, a także, w skrajnych przypadkach, masło lub smalec. Po dokładnym rozprowadzeniu powierzchnia płyty błyszczała jak psu oczy i robiła wrażenie nieużywanej. (…) Lśniący album mógł zwieść amatora, ale ci bardziej dociekliwi chcieli jeszcze posłuchać, czy płyta dobrze gra. Był sposób pozwalający na jednorazowe w miarę przyzwoite jej odtworzenie. Otóż na moment przed położeniem płyty na talerzu gramofonu należało lekko pociągnąć jej powierzchnie wodą. W jakiś magiczny sposób ha dwa o eliminowały szumy i trzaski, tworząc złudzenie, że mamy do czynienia z prawie nówką.
Z płytami wygiętymi postępowało się inaczej. Barbarzyńcy próbowali prasować je żelazkiem. (…) Nieco większe szanse dawało włożenie winyla między dwie szyby i pozostawienie go w nasłonecznionym miejscu pod baczną kontrolę. Tym sposobem udało mi się naprostować jednego Cliffa Richarda, który przedtem leżał trochę za blisko kaloryfera.”
Uszanowanie Panie Wojtku. Tę i podobne historie, napisane z charakterystycznym dla Manna poczuciem humoru, znajdziecie w książce „Rock Mann. Czyli jak nie zostałem saksofonistą”. Zachęcam.
2 stycznia 2011
Chromeo - She's in Control
Wykonawca : Chromeo
Tytuł: She’s in Control
Format: 2xLP, 33 RPM
Wytwórnia: Turbo Recordings
Rok Wydania: 2004
Gatunek: electrofunk…
Strona A:
1. Me & Man
2. Needy Girl
3. You’re So Gangsta
Strona B:
1. Woman Friend
2. Destination Overdrive
3. Rage!
Strona C:
1. Since You Were Gone
2. Way Too Much
3. Mercury Tears
Strona D:
1. Ah Oui Comme Ca
2. She’ z n Control
Chromeo to duet złożony z P Thugg’a, klawiszowca, odpowiedzialnego również za talk box oraz Dave 1 – głównego wokalistę i gitarzystę. Sami siebie określają jako „the only successful Arab/Jewish partnership since the dawn of human culture”. Prezentowany winyl stanowi pierwsze oficjalne wydawnictwo kolektywu. Muszę przyznać, że spośród dotychczasowych produkcji zespołu, She’s In Control wzbudzało moje najmniejsze zainteresowanie, jednak, gdy parę dni temu upolowałem podwójny winyl za 19 zł (sklep muzyczny Fan, Kielce!), ponownie przekonałem się, że pierdzące mp3 nijak się mają do fizycznego nośnika w kwestii wywoływania emocji i ukształtowania stosunku wobec danej płyty.
Na czym polega zatem fenomen Chromeo? Niezmierna łatwość tworzenia przebojowych, melodycznych hitów nierzadko opartych na balansujących na granicach kiczu historiach miłosnych, współgrająca ze zewsząd słyszalnym zamiłowaniem do syntezatorów i talk-boxowych przyśpiewek, które przewijają się praktycznie w każdym tracku. To wszystko komponuję się wyśmienicie, wprawiając słuchacza w pozytywny nastrój, który na długo pozostaje w krwiobiegu. Idealna propozycja dla tych, którym zdarza się wysłuchiwać sugestii swoich dziewczyn, postulujących: „Mógłbyś włączyć coś mniej agresywnego, a jednocześnie nieusypiającego, abym mogła sobie pomachać kuprem?”. Nic prostszego! Wystarczy, że odpalicie Woman Friend, You’re So Gangsta czy Needy Girl, albo najlepiej nastawicie LP od początku do końca. Jeśli w Twojej płytotece przewijały się takie pozycje jak R. Trautman, Prince czy nawet Dam Funk, jest duża szansa, że przekonasz się do Chromeo, olewając schematy i dotychczasowe przyzwyczajenia.
Odczuwam wielką wdzięczność do wydawnictw tej kategorii. Parę lat temu, nie odważyłbym się pomyśleć, że będę polecał znajomym popową elektronikę zamiast wbijać im do głów, że Dogg Pound jest jedyna opcją na imprezy. Najgorszą cechą słuchaczy jest konserwatyzm i szufladki. Pamiętajcie – nie ufajcie podziałom i kategoriom. Liczy się tylko Wasza, subiektywna ocena. Otwartych głów, a przede wszystkim uszu, życzę w nadchodzącym roku! Najlepszego.
28 grudnia 2010
Dj Premier - Rare &Unreleased Joints vol. 4
Wykonawca : Dj Premier
Tytuł: Rare & Unreleased Joints vol. 4
Format: 2xLP, 33 RPM
Wytwórnia: Not On Label (Dj Premier)
Rok Wydania: 2007
Gatunek: hip hop
Strona A:
1. Nas – Memory Lane (Dj Premier Remix)
2. J Rock – Drug Dealer ( Dj Premier Boombox Jeep Mix)
3. Unfucwitable – Lady Of Rage
4. Nut Nut – Hands In The Air
Strona B:
1. Breaker One – Truck Turner
2. Ice T – Lifestyles Of The Rich And Infamous ( Gang Starr Remix)
3. Da Ranjahz & Cee – Lo – Insp Her Ation
Strona C:
1. Lina – It’s All Right (Gang Starr Remix)
2. Fat Joe – The Shit Is Real (Dj Premier Remix)
3. D’ Angelo – Me & Those Dreamin’ Eyes Of Mine ( Dj Premier Two Way Street Mix)
4. Janet Jackson – All For You ( Dj Premier Remix aka Top Heavy Mix)
Strona D:
1. Jay-Z – A Million Ande One Questions ( Dj Premier Remix)
2. Tef – Comin’ At Cha
3. Dream Warriors – It’s A Project Thing
Przepraszam. Przez świąteczny rejwach zupełnie nie miałem czasu (podobnie z resztą jak pozostała cześć załogi My Record Crate od znacznie dłuższego czasu– Panie i Panowie! Zapowiadana reanimacja bloga musi mieć miejsce, szczerze w to wierzę!). Kontynuując poprzedni wątek, śmiało zachęcam Was o uwzględnienie w sylwestrowej trackliście jednego z najbardziej rozpoznawalnych i niepowtarzalnych tytanów muzyki miejskiej - Chrisa Martina, ztj. Dj Premier’a.
Historię i muzyczną drogę Premiera zapewne znacie doskonale, o jego dokonaniach można by w nieskończoność. Podejrzewam, że on sam nie pamięta wszystkich projektów, w których maczał palce. Powyższa kompilacja stanowi czwartą cześć z serii Rare & Unreleased Joints, zawierających szereg mało znanych bądź zremiksowanych bootlegów. Podwójny winyl dorwałem w Dusty Groove (www.dustygroove.com), chociaż jest szansa, że dostaniecie go na allegro, razem z pozostałymi częściami. Wyselekcjonowane przez Martina utwory idealnie odzwierciedlają jego talent, wszechstronność i otwartą głowę ( pamiętacie, jak dowiedzieliśmy się, że Premier będzie odpowiedzialny za znaczną cześć Back To Basic Christiny A. i jak bardzo baliśmy się rezultatu, a efekt okazała się mistrzowski?).
Podnieść ciśnienie i wywołać ochotę na ruszenie tyłka z miejsca pomogą Wam przede wszystkim:
- Lina - It’s all right (Gang Starr remix) – nie wiem nic o tej kobiecie, ale głos ma zabójczy. Dodatkowo czuwający z góry, master Guru.
- Jay-Z – A Million and One Questions (Dj Premier Remix) – mieści się w Top 5 mojego zestawienia najlepszych produkcji Premiera.
- Janet Jackson – All for You (Dj Premier remix aka Top Heavy Mix) – pop lat 90-tych z hiphopowym zacięciem, klasa!
Tyle. Jeśli chcecie poznać klimat, bądź po prostu tęsknicie za urokiem brzmień klasycznego rapu z ostatniej dekady XX wieku, koniecznie odświeżajcie tego typu typów! Bywajcie.
12 grudnia 2010
Sa-Ra Creative Partners - Double Dutch/Death of A Star
Prezentowany singiel jest świetnym przykładem na ukazanie wszechstronności Sa-Ra. W kontekście tematu jednak, najważniejszą sprawą jest niepowtarzalnie taneczny, melodyjny, nieskomplikowany, a zarazem różnorodny( Tak! Gitary w drugiej części utworu poruszą nawet zatwardziałych rockmenów!) track o nieco przekornej nazwie, Death of a Star. Ciężko jasno określić styl Kalifornijczyków, jednak gdyby ktoś zapytał o kilka charakterystycznych dla Sa-Ra nagrań, bez wahania wymieniłby właśnie to.
Jeśli macie ochotę podzielić się Waszymi propozycjami na zimowy czas, śmiało piszcie! Pozdrawiam.
4 grudnia 2010
Tusz Na Rękach & Voskovy - Get Fejm Or Die Tryin
Wykonawca: Tusz Na Rękach & Voskovy
Tytuł: Get Fejm Or Die Tryin
Format: 1LP, 33 RPM
Wytwórnia: Gruby Kot Records
Rok Wydania: 2010
Gatunek: Hip Hop
Strona A:
1. Krejzi
2. Jestem Słaby
3. Cudowne lata 90te
4. Blask
5. Przystanek Ziemia
6. Wstyd
Strona B:
1. Notorycznie feat. Shay
2. Nasze Sny feat. Manolis Manoli
3. Przez Ciernie do gwiazd rmx feat. Touch Of Cas
4. Chcę być wolny
5. Tusz na wosku
6. Podróż do wnętrza siebie feat. Manolis Manoli
7. Get fejm or die tryin'
Niezwiązany w żadnym stopniu z powyższymi muzykami, tym bardziej z osobami odpowiedzialnymi za promocję owego albumu, oficjalnie ogłaszam, że „Get fejm or die tryin” zniszczył konkurencję w wyścigu o przykucie mojej uwagi wśród podziemia rapowego w Polsce w roku 2010. Tusz Na Rekach to szczerość, styl, emocje, technika, dystans, manifest, autentyczność, doświadczenie, mądrość. Voskovy – wyważenie proporcji, wrażliwość, melodyjność, vibe, nostalgia, energia, dynamika, konsekwentność.
Tusz Na Rękach, niegdyś Pryzmat, Kielczanin, obecnie studiujący produkcje muzyczną w Preston, dogadał się z duetem producenckim z Bolesławca, ochrzczonymi jako Voskovy (czyt. Woskowi). W rezultacie otrzymaliśmy 13 niezwykle udanych, równych i dopracowanych kompozycji, spośród których nie sposób wyłonić faworyta. Tusz zahacza o lata swej młodości („Cudowne lata 90te”, „Wstyd”, „Podróż do wnętrza siebie”), trzeźwo komentuję zgubne trendy w hip hopie i w wielkim stylu odcina się od nich(„Chce być wolny”, „Tusz na wosku”) oraz emanuje nadzieją i wiarą w słuszność swoich wyborów („ Notorycznie”, „Get fejm or die tryin”). Produkcja nasuwa najlepsze skojarzenia fanom złotej ery w rapie, tęskniącym za samplowanym, grubym i bujającym brzmieniem. Klasyczne (co bardzo ważne - nienarzucające się i odpowiednio umiejscowione) cuty i skrecze są zasługą Qmaka.
Winyl, tłoczony w UK, w cenie 37 PLN możecie dorwać w m.in. asfaltowym sklepie, Fanie (www.fan.pl), sideone.pl oraz na grubykot.com. Oprawa graficzna nie powala, jednak biorąc pod uwagę zawartość (13 tracków na 1 LP!) warto pozbyć się czterech dyszek w zamian za „Get fejm…”. Gorąco zachęcam!
31 października 2010
Na czasie...
Za jedyne 3000 szterlingów można zamienić się w najprawdziwszą winylową dwunastkę. Strona, o której mowa wyżej, umożliwia fanom czarnych placków wieczne zespolenie z pcw. Jak można przeczytać, na płycie mogą być nagrane dowolne ścieżki audio - muzyka, sam głos "autora"... Może też nie być nagrane nic, "żeby twoi ukochani mogli usłyszeć, jak trzeszczysz i pykasz". Brzmi nieźle, jak główny wątek jakiegoś horroru. Osobiście wolę sobie nie wyobrażać, jakie odczucia mogą towarzyszyć odsłuchowi takich placków.
Info na temat strony znalazłem tu, ale proponuję samemu zapoznać się z pełną, jakże bogatą, ofertą And Vinyly. Organizują też m.in. niecodzienne pogrzeby i światową dystrybucję tych straszących płyt. Zawsze to jakiś sposób na oswojenie się z tematem śmierci.
Tak, czy siak - w starciu cyfrowy format vs materialny nośnik - to kolejny argument za woskiem. W mp3 cię przecież nie zamienią.
7 października 2010
Mary Anne Hobbs - Warrior Dubz
Wykonawca: Mary Anne Hobbs - VA
Tytuł: Warrior Dubz
Format: 4xLP, 33 RPM
Wytwórnia: Planet Mu
Rok Wydania: 2006
Gatunek: Dubstep/Grime/inna elektronika
Strona A
1. Milanese vs Virus Syndicate - Deadman Walking
2. Benga - Music Box
Strona B
1. Andy Stott - Black
2. Amit - Too Many Freedoms
Strona C
1. Digital Mystikz feat. Spen G - Anti-War Dub
2. JME [Wiley Beat] - Pence
Strona D
1. Burial - Versus
2. Plastician feat. Shizzle, Fresh and Napper - Cha Vocal
Strona E
1. The Bug feat. Flowdan - Jah War
2. Terror Danjah feat. Mz Bratt + Bruza - Give It To 'Em
Strona F
1. Spor - Hydra
Strona G
1. Loefah feat. Sgt Pokes - Mud VIP
Strona H
1. DJ Distance + Crazy D - Worries Again
2. Kode9 + Spaceape - Kingstown [Vocal]
Tegoroczne wakacje upływały mi pod znakiem przyswajania różnych ustaw, marnowania wolnego od nauki czasu przed komputerem i poznawania nowych gatunków muzyki. Dzięki pierwszemu zapewniłem sobie miejsce na aplikacji (i kolejne 3+ lata edukacji - hurra), dzięki drugiemu pogorszenie wzroku, a dzięki ostatniemu - nową zajawkę i następnego pożeracza pieniędzy, których nie mam.
Jako fan grime'u i miłośnik brytyjskiego podejścia do muzyki w ogóle, nie miałem daleko do dubstepu i kiedyś musiał mnie on chwycić za serce. Stało się to niedawno. Zafascynowała mnie rytmika bliska typowo tanecznemu 2stepowi (tak mi się przynajmniej na początku wydawało), dubowa przestrzenność produkcji, mroczne brzmienie i różne smaczki typu wobble bass, o których nazwach dowiedziałem się z Internetu. Piękna sprawa przekopywać się przez jakiś gatunek od zera i móc cieszyć się nieodkrytymi wcześniej rzeczami. Wyobraź sobie, że dzisiaj pierwszy raz słyszysz "Illmatica" albo "Ready To Die". Fajnie, że jeszcze sporo takich eksploracji przede mną.
Dubstep to jednak dosyć młody odłam elektroniki, na dobre zaczął się gdzieś niecałą dekadę temu (więcej encyklopedycznych pierdół można łatwo znaleźć w sieci). Mary Anne Hobbs była dla niego mniej więcej tym, kim dla warszawskiego rapu była Bogna Świątkowska. Promowała w swoich audycjach na antenie ogólnokrajowego radia (BBC) podziemną elektronikę, stając się na dobrą sprawę matką chrzestną całego ruchu.
W 2006 zaprezentowała pierwszą ze swoich kompilacji, zbierającą top ówczesnego undergroundu. Wśród artystów znaleźli się - dzisiaj ikony dubstepu - Benga, Digital Mystikz, The Bug, Burial, czy Kode9. Oprócz nich parę innych ksywek - reprezentujących nie tylko dubstep, ale też grime, czy d'n'b. 14 tjunów (konwencja zobowiązuje do wymiany słownika) rozłożonych na czterech woskach, w ładnym gatefoldzie* ozdobionym komiksową erotyką.
Choć od premiery "Warrior Dubz" upłynęły zaledwie 4 lata, to wyraźnie słychać, że ta muzyka nie stoi w miejscu, ciągle się rozwijając. Na kompilacji dominuje surowość brzmień, minimalizm, czasem wręcz prymitywizm. Jest zimno, ciemno i wilgotno. Przy dzisiejszych produkcjach, pierwsza składanka pani Hobbs brzmi, jak (znów analogia do hiphopu) "Bacdafucup" przy "Late Registration".
Jest coś jednak w tym brudnym elektronicznym ragga od The Bug i Flowdana, w pierwowzorze "Wounder" z debiutanckiego LP Buriala i w bass-heavy kawałku Bengi. Świeżość, nonkonformizm, coś hipnotyzującego. Jeśli dziś tego nie czujesz - nie skreślaj, daj szansę za jakiś czas. Jeśli jesteś leniwy i nie zamierzasz szperać w jakiejś techniawce - poczekaj, aż to ja doszperam się do kolejnych czarnych placków i przybliżę je tutaj. Na tyle, na ile będę w stanie, wziąwszy pod uwagę moje lekko blade pojęcie w tym temacie.
* - reedycja nie była już wydana jako gatefold