Zespół: The Roots
Tytuł: Illadelph Halflife
Format: 2LP (12''), 33 1/3 RPM
Wytwórnia: Geffen Records Inc
Rok wydania: 1996
Gatunek: Klasyczny Rap, Jazz Rap
Strona A (Side 5)
1. Intro (0:34)
2. Respond / React (5:07)
3. Section (4:08)
4. Panic!!!!!! (1:24)
5. It Just Don't Stop (4:33)
6. Episodes (5:56)
Strona B (Side 6)
1. Push Up Ya Lighter (4:36)
2. What They Do (5:57)
3. ? Vs. Scratch (The Token DJ Cut) (1:47)
4. Concerto Of The Desperado (3:38)
Strona C (Side 7)
1. Clones (4:45)
2. UNIverse At War (4:55)
3. No Alibi (5:11)
4. Dave vs. US (0:50)
5. No Great Pretender (4:25)
Strona D (Side 8)
1. The Hypnotic (5:19)
2. Ital (The Universal Side) (4:53)
3. One Shine (5:40)
4. The Adventures In Wonderland (4:34)
5. Outro (0:15)
Opcja jest taka: drugi oficjalny krążek legendy. Zaznaczam, że oficjalny, bo nie liczymy tu nielegala pt. "Organix" z 93 roku. Chłopaki z Filadelfii w 94' roku płytą "Do You Want More???!!??!" zadebiutowali i wyskoczyli na głębokie wody z żywymi instrumentami, lecz słuchacze w tamtym okresie pragnęli ciężkich, wschodnich true-shitów pokroju "Illmatica". Tak więc eleganccy panowie ze swoimi żywymi perkusjami i klawiszami nie zostali zbyt ciepło i chętnie przyjęci. Jak nie tak to inaczej... poszli więc na malutki kompromis i w roku 96' puścili w obieg petardę! Zachowali swój styl, i żywe instrumenty, dokładając do poprzednich dokonań parę brudnych sampli, trochę mroku i dorzucili parę poważnych i niebanalnych tekstów... tym o to sposobem mamy "Illadelph Halflife". Kawałek prawdziwego gówna... co ja będę się spinał, że to takie, srakie i owakie, wszyscy wiemy że to klasyczna miazga! Panowie mocno się przeobrazili... Na okładce poprzedniego krążka widzimy eleganckich panów, w skórzanych płaszczykach i stylowych beretach, zaś na "Illadelph" mamy szóstkę typa, w jakimś ciemnym winklu, w szerokich jeansach i miodowych Timberlandach (taaa, o tych co Eldo rapował). Płyta zaliczana do grupy "musisz znać". Ogólnie w Rootsach zawsze jarało mnie to, że oni to wszystko grają sami, i ich w 100% można nazwać prawdziwymi muzykami, ale dosyć wywodów. Złota Era na kolumnach, mrok, trochę
"czillu", trochę "wajbu", trochę bit boxu w wykonaniu mastera Rahzela... czego chcieć więcej?? A no więcej jeszcze jest, mianowicie znalazło się paru fajnych artystów na "feacie" m.in. Q-Tip (ATCQ), super wokal Cassandry Wilson, kolejny wokal D'Angelo czy świetna lejdi Bahamadia. Aaa, bym zapomniał... niektórzy, niezgłębieni w klimacie mogą kminić czemu w trackliście przy 'stronach' widnieją nawiasy (side 5, side 6 itd), otóż Panowie postanowili, nie rozgraniczać swoich albumów tylko numerować strony od pierwszego albumu, kontynuując na następnych... na "Do You Want More???!!??!", mamy strony od 1-4, tutaj mamy od 5 do 8, i na następnych krążkach leci to dalej... ot taka pierdoła.
4 komentarze:
siema,niedawno odkrylem ten blog i fajny bardzo.lubie.
a co do rootsow i tej plyty to moja ulubiona tych panow nie wliczajac organix:)
pozdrawiam...
Nie no, płyta kozacka, wiadomo - ale i tak "Phrenology" fajniejsza, hyhy
nie wiem, co ja sobie myslalem, kupujac pare pierwszych plyt Rootsow na kompaktach. makes me NV
Kompakty są nieopłacalne... kompakty są złe... kompakty se ble:D
co do 3345 to jeśli Rootsy to ja pierwsze 3.. czyli Organix/Do You i Illadelph... nie ma bata:D
Prześlij komentarz