13 września 2010

[INFO] Metro feat. MED, Oh No & DJ Eprom


Queen Size Records i My Record Crate mają przyjemność poinformować, iż od dziś można nabyć kolejne 7" - "KEEP LOW".
Na trzecią część producent z Brzegu zaprosił dwóch graczy stanowiących ścisłą czołówkę niezależnej sceny z Kalifornii - MED i Oh No, turntablistyczną stronę projektu tym razem uzupełnia najbardziej utytułowany polski Dj - EPROM. Dodatkowo na stronie b prócz wersji instrumentalnej dostajemy "FALL N LOVE" [ METRO REWORK ], kontynuację motywu z pierwszego polskiego 7calowego wosku z rapem.

9 września 2010

Metro ft. MED, Oh No, Dj Eprom - Keep Low 7"




Artysta: Metro ft. MED & Oh No, Dj Eprom
Wytwórnia: Queen Size Records
Format: 7"
Rok Wydania: 2010
Gatunek: Rap

Strona A
1. Keep Low - Vocal

Strona B
1. Keep Low - Instrumental
2. Fall In Love - Metro Rework


Po dłuższym okresie ciszy, 13 września bieżącego roku światło dzienne ma ujrzeć trzecia siedmiocalówka z serii od Metra, wydawana przez Queen Size Records - "Keep Low". Redakcja MyRecordCrate (patrz ostatnie foto) ma okazje patronować i sprawdzić ów materiał przedpremierowo.

Podobnie jak dwie pierwsze siódemeczki - Metrowski wziął na warsztat reprezentantów Stones Throw prosto z gorącego Oxnard! By było jeszcze fajniej swoje cuty na pętle od Metra wrzucił - nie ukrywajmy - jeden z najlepszych jak nie najlepszy turntablista w Polsce - Dj Eprom. A ów cutów jak na polskie podwórko jest sporo i oczywiście najwyższej próby. - tak! Wróćmy jednak do Metrowskiego i panów z STH. Dostajemy brudną, charakterystycznie metrowską, mega tłustą pętle z szesnastkami od MEDa i Oh No. Ciągle w recenzjach i opiniach czytam o tym, że Metro to taki polski Madlib. I na pewno coś w tym jest, lecz z pewnością nie jest to tylko marna kopia Beat Konducty, tylko własny polski styl, który wyrósł na madlibowskich inspiracjach (jak i również jego brata - Oh No - o czym sam mówi w naszym wywiadzie z września zeszłego roku - czyż nie zajebiście nagrywać ze swoimi inspiracjami?). A niestety u Nas nad Wisłą nie wielki odsetek producentów może Nam dostarczyć właśnie takiego brzmienia, na dodatek z taką doborową obsadą na mikrofonach. Jako fan Stones Throw jestem wniebowzięty, jak w tym filmie z Maklakiewiczem. Byli chłopaki z Lootpacka, był Guilty, a teraz dostajemy kolejną porcje!

MED ma niebawem wyjść z nowym solowym krążkiem, a dotychczasowe single i "Keep Low" potwierdzają tylko, że Medaphoar jest w doskonałej formie. Za to Oh No, młodszego z braci Jacksonów, dawno nie było słychać za mikrofonem, lecz jest to gość który cały czas trzyma poziom, a na dodatek potrafi kleić zajebiste bity - i niestety mam wrażenie, że cały czas zostaje w cieniu Otisa - szkoda. Więc bardzo miło usłyszeć gościa na polskiej pętli prosto spod palców Metra!

Cały ten kwartet razem rozpieprza system, nie ma co ściemniać, a przez to, ten kawałek wydaje się być jakiś taki za krótki. Chciałoby się jeszcze. Więc na stronie B dostajemy instrumentalną wersję "Keep Low" i... Yanceyowe - "Fall in Love" w interpretacji Metra. Każdy fan Dilli i SV słuchając tego "reworka" czuje ciepło. Bębny w tym kawałku dorównują zajebistości oryginałowi, bass ciśnie po systemie tak, że grozi to złamaniem twojej igły! Ale spokojnie! Wspaniały hołd dla zmarłego Jaya Dee.

Jestem dumny, że Polsce powstają tego typu projekty, które są ucztą dla melomanów brudnego brzmienia, wosku, dobrych polskich bitów i światowej-niezależnej rap-czołówki. Teraz pozostaje przy tych trzech siódemkach czekać na kolejną i rozkminiać kogo tym razem zwerbuje Metrowski, choć już teraz słyszałem różne plotki - ciiii. Mi się tylko marzy wspólny beat tape Metra z Madlibem - to by było coś! Póki co, od poniedziałku 13stego wbijajcie na Wax Box, Asfalt Shop czy Side One i wyrywajcie ten świeżutki wosk prosto z Brzegu i Kaliforni!

3 września 2010

[DIY] Jak samodzielnie skopiować ulubiony wosk




Wiesz już, jak powstają płyty winylowe, ale wiedziałeś, że kopię swojego ulubionego placka możesz przy odrobinie chęci i zdolności manualnych zmajstrować samemu?
Jest to trudniejsze, niż wypalenie CDra na komputerowej nagrywarce, ale jeśli twój pedantyzm nie pozwala ci grać własnych płyt z obawy o ich zdarcie albo jeśli twój kumpel ma rzadki vinyl-only-release, to bądź świadomy, że istnieje na to sposób.

Szczegółową instrukcję znajdziesz poniżej:
http://www.synthgear.com/2010/diy/how-to-pirate-a-vinyl-record/

Gdyby ktoś z Was był na tyle zdeterminowany, żeby to wypróbować - dajcie znać o efektach, winylowi piraci.

27 sierpnia 2010

[INFO] Metro & Queensize Records 7" vol. 3


Mamy przyjemność poinformować Was, że chłopaki nie postanowili zakończyć siedmioczęściowej serii po dwóch odsłonach. To dobry prognostyk.

Trzecia część winylowej sagi sponsorowanej przez Queensize Records (pardon my poetry) po raz kolejny pozwoli sprawdzić, jak rap z Oxnard pasuje do bitów z Brzegu. Swoje zwrotki położyli na Metrowych produkcjach Med (aka Medaphoar) oraz Oh No (aka młodszy brat Madliba). Dwójka z pewnością znana każdemu, kto miał okazję zapoznać się z nagrywkami ze Stones Throw.
Efektami specjalnymi na gramofonach zajął się DJ Eprom.

Premiera planowana na połowę września. Szykujcie portfele.

[INFO] Młd i Czarlson - kolejne polskie, niezależne i winylowe EP

Już niebawem polską podziemną fonografię hiphopową® zasili winylowa epka MŁD (rapera związanego z Gangiem Agi, a wcześniej 8ram) i bitmejkera Czarlsona. Promocją i wydaniem zajęła się inicjatywa o nazwie Teczaszkiniesąnasze, która w sposób adekwatny do swojej nazwy prezentuje podstawowe informacje na temat wydawnictwa:

Wkrótce, mamy zamiar utopic troche pieniedzy, wydajac winyl w konwencji raper/producent.
Młd/Czarlson, bo o nich mowa nie próbują zmienić oblicza polskiego hip hopu, co w dzisiejszych czasach jest raczej powiewem świeżego powietrza, albo głębszym oddechem w zadymionym klubie. Żadnego pierdzenia basem, gorącego gówna czy szarańczy hihatów. Nie są raczej Twoimi małoletnimi sąsiadami spod klatki, daleko im również do hipsterów, długich włosów i imprez electro. Mają za to sporo talentu i chęć aby go pokazać. Znani w podziemiu, wcale nie muszą stamtąd wychodzic, po prostu stwierdzili, że fajnie będzie coś stworzyć razem. Plyta/EP z 7-8 kawalkami i ich remiksami pokaże róznorodność- kilka zasypiaczy do pobujania, kilka bangerów dla małoletnich fanów Stones Throw . Remiksy polecą na strone B wydawnictwa, a zajmą sie nimi Quiz, Mentos , Jotace, Aruzo, Alterego, Some1 i Podrabiany leszcz.
Raczej wiec klasycznie, od spiewajacych wiewiorek po 8bitowe automaty perkusyjne. Nie oczekujcie buntu młodych gniewnych. Spodziewajcie się rapu na luzie, kilku nastoletnich wczutek wrażliwca z alter ego twardziela a wszystko to okraszone technika i podane ze smakiem.
Płyta wychodzi z labelu Teczaszkiniesanasze, labelu, który dopiero raczkuje i ryzykuje. Pierwszy projekt ludzi którzy uciekają od nudy i mają ochotę na tapetę z winyli.

Nakład wyniesie 300 sztuk, czyli tyle, ile wkrótce będzie liczył limit na złotą płytę, a więc truskulowe głowy musicie trzymać rękę na pulsie, bo wasza liczba z roku na rok rośnie, a resellerzy nie śpią, muszą jeść.

tracklista:
(STRONA A/B)

1. Kultywując zajawkę (gościnnie dj Krug) /rmx Some1
2. Oddycham (gościnnie Zkibwoy)/ rmx podrabiany leszcz
3. Wypieprzaj (gościnnie dj Gugatch) /rmx Aruzo
4. Siła (gościnnie dj Gugatch) / rmx Jotace
5. Abstrakt (gościnnie dj Krug) /rmx Mentos
6. Bez złudzeń (gościnnie dj Plejstop) / rmx Alterego
7. Kilka razy umarłem / rmx Quiz

31 lipca 2010

Pokój Czarnych Płyt & Dj Krug - 100206


Wykonawca: Pokój Czarnych Płyt & D Krug
Tytuł: 100206
Format: 7” EP, 45 RPM
Wytwórnia: 12 Cali
Rok Wydania: 2010
Gatunek: HipHop/Beats/Instrumental

Strona A
1. 100206 (memory)
2. Remember Days
Strona B
1. Don’t Step
2. Fly Jay

Jako fan zakurzonych płyt, diggingu, beat tape’ów, starych 12-sto bitowych samplerów - muzyka Pana Rafała z Olecka a/k/a Galus/Pokój Czarnych Płyt spełnia moje wszystkie muzyczne wymogi. Od dłuższego czasu śledzę jego poczynania i projekty, i tak o to około lutego można było się spodziewać specjalnego projektu dla Dilli z okazji kolejnej rocznicy śmierci tego wielkiego producenta. Jeszcze większą niespodzianką był fakt, że projekt miał ukazać się na 7-mio calowym wosku. Tak! O poziom owego projektu nie ma co się martwić, z talentem Galusa, i jego zapleczem sprzętowym i obranym kierunkiem w produkcji wiedziałem, że to będzie petarda. I tak coś koło marca/kwietnia pojawiła się opcja pre-orderu więc od razu zaklepałem sztukę! Premierę przekładano wielokrotnie, lecz z pierwszej ręki od Galusa wiem, że mieli tam parę perypetii z naszymi południowymi sąsiadami u których materiał był tłoczony. Do tego doszły poprawki jakie Dave Cooley – pan odpowiedzialny za mastering tej płyty (jak i projektów pokroju Jaylib/Donuts i parę innych jeszcze klasyków spod szyldu STH) musiał wprowadzać, gdyż standardy tłoczenia europejskiego są nieco inne niż te z USA, gdzie Cooley owy materiał obrabiał. Tym którzy od razu w marcu zaklepali siódemke, ten dość długi okres oczekiwani na projekt, Galus postanowił zrekompensować, dorzucając swój poprzedni Beat Tape – Retro Lyrics, wydany w 2009 roku, którym zainteresowało się Soulspazm Records ze Stanów, dzięki którym poszedł nakład owego projektu na rynek Japoński i dystrybucja na iTunes. I tak w cenie 27PLN plus przesyłka mamy niezły kawał dobrej muzyki na światowym poziomie, nie ma co ściemniać. A musicie sami przyznać, że woski wydane w Polsce na własną rękę można policzyć na palcach jednej dłoni. Więc takie akcje trzeba wspomagać, bo pieniądz włożony w to, jest niemały.

Przejdźmy do zawartości. Dostajemy turbo 4 jointy, które swoimi skreczami i fajnie dopasowanymi cutami urozmaicił Dj Krug z Suwałk. Mimo, że projekt na początku był sygnowany jako Tribute to J Dilla, nie ma kopiowania wielkiego mistrza. Galusa wrzuca tutaj swój własny, wypierdolony styl. Jedynie Fly Jay, który jest utworem PRZEPIĘKNYM budzi jedno-znaczne skojarzenia co do powiązania z Dillą. Wyluzowany klimacik, wysoki poziom produkcji i cutów, brzmienie rodem z LA i „stonesthrowskich” majstersztyków. Druga część Remember Day czy wspomniane Fly Jay, sprawiają, że zaczynam żałować że to tylko 7”… Za krótkie, ogromny niedosyt, a chciałoby się więcej. Liczę tylko na to, że na jednym wosku się nie skończy. A Wy wpadajcie na 100206.com (odsłuch projektu na stronie) czy innego Sajdłana i zamawiajcie!

19 lipca 2010

Rick James - Street Songs LP




Wykonawca: Rick James
Tytuł: Street Songs
Format: LP, 33 RPM
Wytwórnia: Motown
Rok Wydania: 1981
Gatunek: Funk/Soul

Strona A:
1. Give It To Me Baby
2. Ghetto Life
3. Make Love To Me
4. Mr. Policeman

Strona B:
1. Super Freak
2. Fire And Desire
3. Call Me Up
4. Below the Funk (Pass the J)

Jakiś rok temu przyszło mi naprawiać komputer dla znajomej znajomego, niczego sobie czterdziestoletniej rozwódki o imieniu Mary. Kiedy odwiozłem jej maszynę wyczyszczoną ze wszelakich wirusów, malwarów, spywarów, trojanów i adawarów zapytała czego życzyłbym sobie w zamian. Ja zaś nie zachowałem się wówczas jak biznesmen (nie wziąłem pieniędzy), nie zachowałem się również jak, w mniemaniu niektórych, prawdziwy mężczyzna (nie zażądałem zapłaty w naturze). Zachowałem się po prostu jak na diggera przystało - zażądałem płyt winylowych. Mary wybałuszywszy na mnie z początku oczy zeszła jednak do piwnicy i po chwili wytachała stamtąd zakurzony kufer. Z jego wnętrza wydobyła wiele pereł, mniejszych i większych, wśród nich zaś - w idealnym stanie LP - Rick James - Street Songs! Ledwie stłumiłem w sobie łzy radości i uśmiechnąłem się jeno pod nosem a do domu jechałem rycząc wniebogłosy "Give it to me baby!".

Nie będę tutaj przepisywał Wikipedii i relacjonował nad wyraz burzliwego oraz usianego w skandale życia tego genialnego artysty. Warto jedynie wspomnieć, że rok 1981 obfitował w ważne dla świata wydarzenia. W Stanach Rick wydał Street Songs a w Polsce urodziłem się ja.

Album otwiera przegenialny utwór "Give it to me baby", straszliwie świeży nawet po tylu latach; osobiście mój ulubiony kawałek James'a obok "Mary Jane". Kolejny numer zatytułowany "Ghetto life" stał się inspiracją dla wielu hip-hopowych artystów. Słuchając tekstu nasuwa się myśl, że równie dobrze brzmiałby zarapowany (zresztą był on niejednokrotnie samplowany, między innymi przez Busta Rhymes'a i Snoop Dogg'a). Kolejny kawałek to romantyczny "Make love to me" a tuż po nim "Mr. Policeman", niewątpliwie będący inspiracją dla późniejszych utworów traktujących o brutalności policji. Od strony muzycznej jest to bardzo udana mixtura funku i reggae.

Stronę B otwiera znany chyba każdemu (jeśli nie w oryginale to przynajmniej jako sampel u MC Hammer'a - "Can't Touch This") "Super Freak". Podobnie jak "Give it to me baby" nawet po niespełna 30 latach ten numer brzmi bardzo, bardzo świeżo. Dalej "Fire and Desire" nagrany wspólnie z, delikatnie mówiąc, podopieczną Rick'a - Teeną Marie (która popełniła potem kilka naprawdę dobrych piosenek do soundtracku z Top Gun'a). Śmiem twierdzić, że Rick w tym kawałku dał upust swoim dość osobliwym fascynacjom sexualnym. Dalej pojawia się "Call me up", kolejny track traktujący o zbliżeniach intymntych, tym razem jednak w bardzo, bardzo funkowym stylu. Zwieńczeniem albumu jest "Below the Funk (Pass the J)", gdzie "J" stands for "Joint", kolejny funkowy kozak, w którym James przez cały czas domaga się, aby podano mu skręta - na samym końcu utworu słyszymy ledwie wyłapywalne "Thank you!".

Reasumując, zdziwiło mnie nieco, że na naszym ukochanym blogu search engine nie wypluł ani jednej literki zapytany o Rick'a James'a. Tym bardziej poczułem się zobowiązany uzupełnić tę lukę. Na koniec dodam jeszcze, że panowie z Motown jakiś czasu temu wypuścili zremasterowaną, podwójną edycję tegoż albumu - niestety wydaną tylko na CD.

17 maja 2010

Parę polskich premier


Niewiele rzeczy umiera dwa razy. Nasz blog to potrafi. Sądzę, że potrafi się też za każdym razem skutecznie obudzić.

Póki co garść informacji o tym, co ciekawego pojawiło się ostatnio na rodzimym rynku winylowym.

Po dwóch siódemkach premierę miało pełne LP Przaśnika - "Azymic", wydane przez Funky Mamas and Papas. Funk z Dolnego Śląska, kolorowy cover, 500 kopii. Jest o co kruszyć kopię.

Nie próżnuje też Polish Vinyl - razem z Terror Muzik serwują kolejne winylowe edycje klasycznych już albumów Volta: Szejsetkilovolt i Wrukwione Bity. Oba na 2LP, w lakierowanych okładkach i, odpowiednio, na przezroczystych niebieskich i czerwonych woskach.

Na 31 maja przesunięty został release winylowej 7" "100206" Galusa i DJa Kruga, o której pisał tu już Bonny.

Nie mają też na co narzekać fani polskiego ulicznego rapu. Wkrótce pojawi się winylowa wersja zeszłorocznego albumu Chady - "Procederu".

Może kiedyś na zapowiedzianym wosku ukaże się także "Dwuznacznie" Tetrisa, kto wie.

6 kwietnia 2010

The Gaslamp Killer - Box Set 7" + CD


Artysta: The Gaslamp Killer
Tytuł: Box Set
Format: 7" + CD
Rok wydania: 2008
Wytwórnia: OBEY Records
Gatunek: Psychedelic Hip Hop

The Killer Robots 7"
A. Free The Robots - Clocks And Daggers
B. The Gaslamp Killer - Show Stopper
I Spit On Your Grave Mix-CD
1. Gaslamp Killer featuring Kutmah - Untitled


Nakładem OBEY Records, labelu należącego do legendy street artu Sheparda Fairey'a, w roku 2008 wyszedł jeden z moich ulubionych mix-CDs wszechczasów o prowokacyjnie brzmiącym tytule "I Spit On Your Grave". Autorem tego pokręconego, eksperymentalnego miksu utworów jest najlepszy showman jakiego miałem przyjemność zobaczyć na żywo na scenie - The Gaslamp Killer. Obey, wraz z wypuszczeniem wersji CD, wytłoczył dodatkowo 1000 sztuk box setów, z których jeden widzicie u góry, a w skład których wchodził w/w mix-CD oraz siódemka z nowymi numerami od samego GLK oraz (wtedy dopiero zdobywającego uznanie) Free The Robots.

Od strony wizualnej dostajemy małe dzieło sztuki. Grafiki zostały stworzone specjalnie na potrzeby tego box setu przez samego Fairey'a, i przyznam szczerze, że mogły by z powodzeniem wylądować na mojej ścianie w ramce jako stylowy plakat. Całość wydana została jako mini gatefold sleeve, w którym po jednej stronie mamy siódemkę, zaś po drugiej CD, a wszystko to (od woskowego labelu po poligrafię płyty CD) utrzymane zostało w klasycznym Obey-owskim stylu.


Muzycznie? Free The Robots na stronie A zaczyna melodią, której pochodzenie można by równie dobrze przypisać autorowi ścieżki dźwiękowej do jakiegoś zapomnianego horroru klasy B. Z początku wydawać by się mogło, że brzmi to nieco kiczowato, lecz w momencie gdy wchodzi właściwa perkusja, rozwiewają się wszystkie możliwości. Bębny złożone w stylu ekipy MHE (a to nie byle jaka rekomendacja) mogą urwać głowę. Strona B należy z kolei do Gaslamp Killera. Utwór można podzielić na dwie części - pierwsza to, chciało by się napisać, Beat Konducta in Tibet. Sampel wygrzebany z czeluści jakiegoś azjatyckiego wosku robi swoje. Dalej stopa i hi-hat sygnalizują przejście do części drugiej beatu, która ukazuje kolejną z fascynacji GLK - gitarowe brzmienie.

Oprócz opisanej powyżej siódemki, w pakiecie dostajemy też mix-CD (dostępny do kupna również osobno). Gaslamp Killer (przy pomocy Kutmaha) jako DJ Selekta jest mistrzem i wariatem jakich mało. W jego mixach można znaleźć inspiracje wywodzące się z niemal każdego gatunku muzyki: od rocka, przez elektronikę, przez hip hop po funk. "I Spit On Your Grave" jest w głównej mierze nagrany w klimatach abstrakcyjnego instrumentalnego hip hopu, sceny beats, dubstepu i jego pochodnych, oraz wszelakich psychodelicznych brzmień. Całość słucha się z zapartym tchem i jak pisałem na samym początku, jest to jeden z moich ulubionych mixów jakie słyszałem do tej pory.

Z tego co wiem na stronie Obey można jeszcze zamówić ten mix-CD, box setów szukajcie już jedynie na aukcjach. Mi udało się to dostać jeszcze po ludzkiej cenie niedługo po premierze. Polecam!

2 kwietnia 2010

DJ Mitsu The Beats - Why Do You Say Goodbye 5"


Artysta: DJ Mitsu The Beats
Tytuł: Why Do You Say Goodbye
Format: 5"
Rok wydania: 2009
Wytwórnia: Show Tiku Bai
Gatunek: Mellow, Jazzy, Boom Bap Hip Hop

Strona A
Why Do You Say Goodbye


Show Tiku Bai to mały, ale ciekawy label z Japonii, istniejący już od 2003 roku, i założony przez rapera Hungera z GAGLE. Zaczynając od wypuszczana mix-cds, w 2008 wytwórnia do swojego katalogu zdecydowała się po raz pierwszy wprowadzić winylowy nośnik, którym był siedmiocalowy Mine Lady / Untitled No. 9 od Mitsu The Beats. Od tamtego czasu, STB wydało jeszcze 5 innych siódemek, które zawierały nowe, nigdzie wcześniej niepublikowane numery. Pod koniec 2009 roku, Hunger zdecydował, że najwyższy czas podsumować 2 ostatnie lata wytwórni, i wypuścił składankę CD Show Tiku Bai Premium zbierającą większość wydanych poprzednio na woskach numerów plus dodając do tego parę nowych kawałków. Jednakże, nie było by w tym nic nadzwyczajnego dla przeciętnego obserwatora tego bloga, gdyby nie fakt, iż wraz z pierwszymi kopiami tej kompilacji, label wytłoczył i dołączył dodatkowo to małe cudeńko widoczne na zdjęciu powyżej.

Jednostronny, pięciocalowy krążek zawierający nigdzie wcześniej niewydany nowy beat od DJa Mitsu był niesamowitym magnesem i powodem by ściągnąć ten zestaw wprost z Japonii. Jak to się prezentuje od strony muzycznej ? Sztandarowa produkcja Mitsu, będąca synonimem określenia jakim jest 'boom bap'. Klasycznie ułożonej perkusji towarzyszy mocny bas przy akompaniamencie pianina oraz dźwiękach tradycyjnego japońskiego fletu wchodzącego w partii refrenu.

Poniżej możecie sprawdzić jak to mniej więcej wygląda oraz brzmi, choć przyznam, że jakość dźwięku nie jest pierwszej klasy i nie oddaje do końca pełnego efektu tego podkładu.

Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję dorwać produkcje z logiem STB, szukajcie siódemki Monkey_Sequence.19, która w moim mniemaniu jest na dzień dzisiejszy najjaśniejszym punktem katalogu wytwórni.