Artystka: Diana Ross
Tytuł: Chain Reaction
Format: singiel (7''), 45 RPM
Rok wydania: 1985
Wytwórnia: Capitol Records / EMI
Gatunek: Disco, Soul
Strona A
Chain Reaction
Strona B
More And More
Za oknem jest nieciekawie, a pozostali członkowie gangu MyRecordCrate lenią się, więc postanowiłem napisać notkę. W dzisiejszym odcinku naszego winylowego show, ponownie Diana Ross. Zapewne za chwilę jakiś anonim napiszę, że to żenada, bo nie kupiłem tej 7’’ w roku 1985 jak się ukazała ( i jak jeszcze mnie nie było na świecie) tylko parę lat temu, ale w sumie trzeba to olać. Fajnie chyba jest mieć wszystkie single od Diany w domu. Szpan, choć z tyłu nie ma loga Motown (poszło o pieniądze, choć kilka lat później pani Ross wróci do tego kolosa).
Zacznijmy od okładki, po której nie wolno oceniać zawartości placka, ale z powodu której winylek można nabyć. Czarne tło i piękna Diana. Generalnie chciałbym mieć zdjęcie z okładki w formie plakatu; bez wątpienia powiesiłbym go w swoim, małym kwadracie. Jeśli ktoś znajdzie takowy gdziekolwiek w sieci, to może dać mi cynk i ja pewnie postaram się go nabyć, bo jaram się bardzo mocno. Pozdrawiam autora (a może autorów?) zdjęcia - świetna robota. Jest jeszcze jedna wersja okładki, którą widziałem – z napisem "Diana Ross" zamiast "Ross". Ot, taka ciekawostka.
Nie mam zamiaru rozpisywać się na temat biografii, gdyż nie jest to 3-ligowa wokalistka, o której słyszało 20 osób, i która wydała jedną 12’’, i zagrała w życiu 3 koncerty na swoim osiedlu. Czyż nie tak? Jedna notka o tej damie już była, zaczęliśmy od największego przeboju, czyli "Upside Down". Teraz ruszamy 5 lat do przodu i zatrzymujemy się na singlu "Chain Reaction".
Stop.
Kawałek jest słodki jak tort urodzinowy. Pochodzi z albumu "Eaten Alive" i został puszczony w obieg w roku 1985. Wyprodukowane przez Bee Gees, którzy pomogli także wokalnie – ich podśpiewywania słychać w tle. Diana rozpływa się o głupotkach, czy tam o miłości, jak kto woli i robi to tak uroczo, że... sam nie wiem. Klasyk, wielki przebój na Wyspach – w Stanach nie zdobył nawet w połowie takiej popularności, nie rozumiem tego w sumie. Utwór wielokrotnie remixowany, samplowany m.in. przez Lily Allen ("Fuck U"). W roku 1986 znalezienie klubu w Wielkiej Brytanii, gdzie nie grali tego hitu, było niemożliwe. Nie dziwie się, buja jak lowrider. Jakby tego było mało to na stronie B jest zamieszczony kawałek "More & More". Też z tego samego LP, ten sam rok – z producentów pozostał tylko B. Gibb. Zmienił się klimat – już nie jest dyskotekowo; mamy tutaj balladę, czyli nastrojowe pianinko i głos bohaterki. Jest romantycznie – gdyby to do mnie kierowała słowa "I need you more and more", zjawiłbym się pod jej rezydencją jeszcze dzisiaj. Kocham ją.
Ostatni raz Diana znalazła się w studiu, by coś tam porobić na album "I Love You". Od roku 2006 żadnych nowych nagrań nie znam, szkoda.
"Eaten Alive" to fajny long play. Teledysk też lubię:
1 komentarz:
uwielbiam
Prześlij komentarz