Wykonawca: Kano
Tytuł: Home Sweet Home
Format: 3LP (12"), 33 1/3 RPM
Rok wydania: 2005
Wytwórnia: 679 Recordings
Gatunek: Rock, Grime, Hip Hop and more
Strona A
1. Home Sweet Home
2. Ghetto Kid
Strona B
1. P's & Q's
2. Reload It
Strona C
1. Typical Me
2. Mic Check remix
Strona D
1. Brown Eyes
2. Remember Me
Strona E
1. I Don't Know Why
2. Nobody Don't Dance No More
Strona F
1. What's The Problem
2. Signs In Life
Ma się to nijak do Jay'a Dee, ale wkrótce się poprawię, obiecuję.
Debiutancki krążek londyńskiego MC ostro namieszał mi przy pierwszym zetknięciu z nim, jakoś 2 lata temu. Wtedy moja znajomość brytyjskiej sceny była jak "ammmm, Streets, Roots Manuva, Dizzee, SOV, Skinnyman?". Miałem więc sporo radochy z odkrywania nowych dla mnie rzeczy, szczególnie jeśli idzie o grime. Mam zresztą nadal, ale nie o tym.
Kolejny przypływ zajarki brytyjskim rapem wymusił na mnie podzielenie się radością. Myrecordcrate w kategorii UK hiphop jest BARDZO uboga, więc wyboru właściwie nie miałem. Ale pozycja ta z paru względów jest dobrym przykładem. Po pierwsze to różnorodna płyta. Oprócz dźwięków typowo grime'owych, trochę gitarowych riffów, mocnych bębnów, otarcie o "słoneczne" brzmienia, elektronikę i smaczek 2stepowy.
Po drugie - Kano. Choć nie słychać tu jeszcze pełnych możliwości jego najlepszego-na-Starym-Kontynencie flow, to bawi się słowami, jest fajna technika i niezłe wersy. Tematycznie mamy przeplatankę przechwałek i niezbyt głębokich refleksji, a wszystko jest przyprawione osiedlowo-ulicznym klimatem (niestety, chyba ani razu nie pada moje ulubione "blud"). Za produkcję odpowiada m.in. sam Kano, Mikey J, Davinche, czy Diplo. Muzyka i brytyjski akcent - no słychać, że to album z Wysp.
Jako debiutant Kano nie uniknął wpadek. Obok takiego szlagieru, jakim jest "P's & Q's", znajdziemy też i całkiem bezpłciowe numery. Generalnie jednak materiał ukazuje potencjał 23-letniego wtedy MC.
Potencjał ten był na tyle potężny, że zaowocował wydaniem kolejnych dwóch albumów (te również na zdjęciu - przyp. red.) i szeregiem mixtejpów. Niestety żadna z tych pozycji nie ukazała się na wosku, co dla mnie osobiście jest ciosem. Jak potrafię zrozumieć brak funduszy w przypadku trzeciej płyty, wydanej własnym sumptem, tak zastąpienia przez 679 "London Town" 2LP kilkoma siódemkami nie mogę pojąć.
W sumie to mnie kusi, żeby poświęcić więcej miejsca zeszłorocznemu "140 Grime St", które było dla mnie zdecydowaną czołówką 2008 i mam na promo taśmie, więc właściwie nośnik analogowy (puszczam oczko), ale sobie daruje, dla zasady.
Nie daruję sobie natomiast jeszcze jednego przytyku w stronę wydawcy - 679. Wosk kupiłem na eBayu, a wychodząc z założenia, że posiadacz gramofonu powinien dostać więcej, nie doczytałem dokładnie tracklisty. Jaki jest sens wypuszczać album na 3LP, po 2 ścieżki na stronie i tym samym obcinać jedne z 2 lepszych numerów z wersji CD (mowa o "9 to 5" i "Sometimes" [!!!])? Na winylu dostajemy co prawda lepszy remix "Mic Check" i niedostępny gdzie indziej "What's The Problem", ale mi one straty nie rekompensują, szczególnie, gdy widzę na trackliście choćby "Remeber Me".
Mimo, że "Home Sweet Home" ustępuje pod względem różnorodności "London Town", a pod względem formy gospodarza i poziomu produkcji - "140 Grime St", jest to porcja godnej polecenia muzyki miejskiej z Londynu. A że jeszcze nabyta za cenę standardowego singla... Man.
Płytę promowało 7 (siedem, seven, sieben, cyem) teledysków, do znalezienia na kanale Kano. Ode mnie tylko 3, ulubione spośród nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz