4 kwietnia 2009

Common - Resurrection



Wykonawca: Common
Tytuł: Resurrection
Format: LP (12"), 33 1/3 RPM
Rok wydania: 1994
Wytwórnia: Relativity
Gatunek: Rap

Strona A
1. Resurrection (3:47)
2. I Used To Love H.E.R. (4:39)
3. Watermelon (2:39)
4. Book Of Life (5:06)
5. In My Own World (Check The Method) (3:32)
6. Another Wasted Nite With... (1:02)
7. Nuthin' To Do (5:20)

Strona B
1. Communism (2:16)
2. WMOE (0:24)
3. Thisisme (4:54)
4. Orange Pineapple Juice (3:28)
5. Chapter 13 (Rich Man Vs. Poor Man) (5:23)
6. Maintaining (3:49)
7. Sum Shit I Wrote (4:31)
8. Pop's Rap (3:22)

Wiem, że dla 3/4 słuchaczy Common to przede wszystkim "Be", zaś mi to tak średnio one wchodzi. Nawet "Electric Circus", gdzie Dee grubo maczał palce mi tak nie wchodzi. Z całej dyskografii najbardziej lubię stonowaną i "zczilowaną" "Resurrection" z '94 roku. Byłem zdziwiony, że taki klasyk był do kupienia w większości sklepów za niecałe 40zł, (dziś na DustyDiggers trzeba wyłożyć bodajże 79zł - kryzys? No chyba, że to 1st press, w co mocno wątpię).

W każdym bądź razie super produkcja. Za większość bitów odpowiada nieznany mi bliżej No I.D. Wiem tylko, że później wydał swoją solówkę, której nie słyszałem (a szkoda). A Common? Największych gentleman w rap-branży, swoim ciepłym flow prowadzi nas przez płytę, w nieco sennym klimacie, lecz przymiotnik "senny" nie będzie w tym wypadku negatywny. Nie każdy lubi mulące tracki, ale Ci co lubią się "poczillować" przy piwku, na pewno zostaną przy tej płycie. Płyta pod względem muzycznym utrzymana jest w bardzo klasycznej stylistyce. Posłuchaj "Book Of Life" to zaczaisz o co chodzi. Jazzowy sampel, gruba perkusja na reverbie - to jest to! Dopisać trzeba też, że większość płytki oskreczował kto? A no jeden z lepszych wyjadaczy adapterów, mianowicie Mista Sinista, tak tak, to ten ziomek z X-Ecutioners, a ich już przedstawiać nie trzeba.

Fakt, idzie teraz wiosna, więc tego typu płyty już nie będą miały takiego wzięcia jak np. w długie zimowe wieczory, na które nadają się IDEALNIE, lecz ja tak czy siak wracam co jakiś czas do tej płyty, ze szklanką zimnego Leszka.

A i taka ciekawostka, że jeszcze do tej płyty Common miał ksywkę "Common Sense", kiedy wyszło, że istnieje grupa o takiej samej nazwie, było już samo "Common". Na okładce pierwszego pressa widniało czerwone "Common Sense", na reedycjach było już tylko "Common".



3 komentarze:

Luka Beatz pisze...

Z powodu popularności Commona rynek zalały reedycje - ja swoją też kupiłem za grosze (ale jeszcze jest podpisany Common Sense)

No ID to taka szara eminencja troche - współproducent JD (nie Dilla'i) - no i legenda z Chi-City (http://en.wikipedia.org/wiki/No_I.D.)
Co do 'Be' - ja lubię :) ale 'Ressurection' najlepiej mi się słucha :)

3345 pisze...

Choć na tej płycie jest genialne "I Used To Love H.E.R", to i tak "Be" i "Like Water 4 Chocolate" to lepsze moim skromnym zdaniem mateiały od "Resurrection".

ambitny bumelant pisze...

kupilem dla "i used to love her". ultratruskul