11 października 2008

Reflection Eternal - The Blast



Zespół: Reflection Eternal
Tytuł: The Blast
Format: 12'', 33 1/3 RPM
Wytwórnia: Rawkus Records
Rok wydania: 2000
Gatunek: Rap

Strona A
The Blast
1. Clean
2. Dirty
3. Instrumental

Strona B
Down For The Count (solo version)
1. Dirty
2. Instrumental

Train Of Thought
1. Clean
2. Instrumental

Choć tracklista wygląda, jakby ten singiel miał 3 strony - spokojnie, ma 2. Uwaga dla nowicjuszy hip-hopu, w następnym akapicie w chytry sposób przemycę podstawowe informacje o autorze tego krązka - niejakim Reflection Eternal.

Kooperacja [uwaga - przyp. red.] Taliba Kweli i Hi-Teka (dla przyjaciół - Kajtka) to jedna z najlepszych rzeczy jakie spotkały hip-hop since fucking. Prezentowane nagranie to drugi singiel z albumu "Train Of Thought", wydanego przez legendarną [za każdym razem, jak czytam jakieś świeże info o Rawkusie, pada to słowo - przyp. red.] wytwórnię, której nazwę wytrawny czytelnik odnajdzie w jednym z wielu użytych przeze mnie nawiasów kwadratowych [rebus - przyp. red.].

Na krążku [czarnym, z rowkami - przyp. red.] znalazły się rzeczy, które powinny znajdować się na każdym singlu. Teledyskowa wersja "The Blast" (bogatsza o dodatkową zwrotkę Kweli'ego, porównując z wersją albumową) i solowa wersja "Down For The Count (na LP dostajemy gościnne udziały Xzibita i Rah Digga'i). Największa perełka zasługuje nawet na osobne zdanie. "Train of Thought" - joint, którego nie ma na albumie, ani na CD, ani na wosku, a nosi jeden z najlepszych tytułów świata, w dodatku Kajtek dał do niego przepiękny bit. Czyli mamy tu same rarytasy. W ogóle, można nie znać "The Blast"? [pytanie retoryczne - przyp. red.]

A skoro blog jest o płytach w sensie fizycznym, to chciałem serdecznie pozdrowić kolegę z Internetu - Aliena, znanego także jako Harry z Tybetu, znanego także jako posiadacz serwera, którego poznałem (posiadacza, nie serwera) na forum Dizkreta i rozmawiałem niegdyś na Gadu-Gadu i bez którego nie miałbym tego singla, bo on mi go załatwił ze 3 lata temu (mówił, że z Niemiec), kiedy już w sklepach internetowych były same promo wersje, bez okładki i rarytasów! A Ciebie, Drogi Czytelniku (czyli najprawdopodobniej jednego z autorów bloga), pozdrawiam, jeśli udało ci się doczytać do końca.

Kip on densyn, ju gara kip on densyn.



3 komentarze:

blamblamfromthecannon pisze...

to pierwszy singiel winylowy jaki kupilem w zyciu, w sklepie, normalnie kiedys sprzedawali takie rzeczy ;)

ambitny bumelant pisze...

"gdzie wtedy byłem?!"

ale mysle, ze trzeba bylo miec step w miescie, zeby normalnie kupic takie rzeczy, co? w takim wypadku moge czuc sie czesciowo rozgrzeszony :}

Witalij pisze...

Bardzo ciekawa idea bloga. Popieram w 101%. Oby więcej takich inicjatyw.