11 lutego 2010

DJ Revolution - King Of The Decks [2008]


Artysta: DJ Revolution
Album: King Of The Decks

Rok: 2008
Label: Fatbeats
Format: 2xLP, 33RPM
Gatunek: Rap


Label A
1) Intro ft. Jazzy Jeff
2) King Of The Decks ft. Sean Price & Tash
3) The DJ ft. KRS-ONE
4) Do My Thing ft. Guilty Simpson & Royce da 5'9"
5) LA DJ ft. Tony G
6) Funky Piano ft. Bishop Lamont, Crooked I & Styliztik Jones

Label B
1) The Big Top ft. Special Teamz
2) Start The Revolution ft. Boot Camp Clik
3) Scratch Nerds
4) Invaders From Planet Sqratch ft. DJ QBert
5) EY! ft. Joell Ortiz & Termanology

Label C
1) Casualities Of Tour ft. Rakaa Iriscience
2) Damage ft. Blaq Poet & Bumpy Knuckles
3) Willie Lynch ft. Styliztik Jones & KBimean
4) The Biggest Up ft. DJ Premier
5) Blow Da Spot ft. Strong Arm Steady
6) School ft. Planet Asia

Label D
1) Spit Ridiculous ft. Defari
2) Pro's & Con's ft. Evidence
3) Calling Haul
4) Man Or Machine ft. KBimean
5) The Set-Up ft. Sway & King Tech
6) The Re-Match ft. DJ Spinbad
7) Raided R ft. DJ Raid


Kiedyś tylko wierzył w dwunastki, zbierał je, skreczował chyba od 12 roku życia, produkował, grał imprezy i wszystko inne i jeszcze więcej rzeczy które złożyły się na całkiem niezłą drogę Samuraja, po której przejściu pozostało mu tylko ogłośić się królem deków...

Czy słusznie? wróćmy do 2005...jeśli mam dołeczek w brodzie to wcale nie 'po tacie' tylko po uderzeniu szczeką w podłoge po tym jak ktoś pewnego styczniowego wieczoru puścił mi ze starego gramofonu "In 12's We Trust" i powiedział "dobre gówno". Ja tego wieczoru nie powiedziałem już chyba nic, zbyt dużo myśli zaprzątało mi głowę 'to niemożliwe, gość czituje' 'musi tam wciskać jakieś tajne guziki'...

Jak na moje ucho był (jest) DJ Revolution pół-człowiekiem pół-skreczem. Stworem nacierającym na Ziemię z planety Skrecz o 20 rękach poruszających się szybciej niż japońskie pociągi. Przypuszczenia potwierdziły się w jakimś starym hangarze na Czechach w 2007, pamiętam jedynie jakieś totalne pie*dolnięcie mimo, że nie jadłem żadnych cukierków od obcych, pamietam powrót do namiotu o świcie, zakwasy w nogach i chyba na następny dzień widziałem roz*urwiny sufit (hangaru)...

Dj Revolution to postać nieprzeciętna. Po pierwsze to obsesyjny perfekcjonista, we wszystkim czego się nie dotknie słychać może nie rękę geniusza ale profesjonalizm połączony z latami ciężkiej pracy i świadomością swojej roli jako DJ'a w całym rap-obiegu. Po drugie mimo pełnego zaangażowania w swoje projekty cały czas zachowuje dystans i chyba świadomie trzyma się troszkę z boku nie robiąc wokół siebie większego hałasu, pozwalając wybitnym skillsom iść przed fejmem w czasach gdy rap często przypomina cyrk pełen klaunów... nie ma mowy o tajnych guzikach...

"King Of The Decks" to niejako kontynuacja do "In 12's We Trust, mamy re-match i ciekawe zakończenie motywu zaczętego na I12WT. Tym razem dostajemy jednak dużo więcej rapu i to na najwyższym poziomie, już sama tracklista powala na kolana. KRS powie Ci co to DJ'ing, Special Teamz wyśmieją rap-gre, Evidence przewinie jedną ze zwrotek życia (czyli jak zwykle), a DJ Premier i Jazzy-Jeff dadzą największe propsy, zresztą każdy kawałek to osobna historia a cały album tworzy zwartą całość. Od samego Revolutiona dostajemy genialną skrecz-kiwke (końcówka 'Funky Piano' - sic!), dopracowane i przemyślane cuty a czasami nawet jakiś spoken word, co połączone razem z prześmiewczymi skitami daje czytelny przekaz.

Podsumowując ten przydługi i totalnie subiektywny wywód, jeśli jeszcze nie miałeś okazji zapoznać się z Revem to uważaj na szczęke jak odpalisz cokolwiek sygnowanego tą ksywą. Jeśli tak jak ja odkryłeś, że totalnie nie umiesz skreczować to możesz wybudwować mu mały ołtarzyk, jeśli jeszcze nie słyszałeś "Survival Skills" to możesz zawiesić się na pierwszym kawałku...

1 komentarz:

blamblamfromthecannon pisze...

jedna z moich ulubionych płyt z roku w którym wyszła. ostatnio trochę o niej zapomniałem ale przeczytałem to i włączam jak nic, a kiedyś próbowałem robić cuty jak w layover evidecne z krsa worldwide, nie wiem jak on to robi he he