
Artysta: Rich Boy
Tytuł: Boy Looka Here / Throw Some D's (Remix)
Format: singiel (12''), 33 RPM
Wytwórnia: Zone 4 Inc / Interscope Records
Rok wydania: 2007
Gatunek: Hip-Hop, Dirty South
Strona A
Boy Looka Here (Clean, Instrumental, Accappella, Dirty)
Strona B
Throw Some D'S (Remix) (f. Andre 3000, Jim Jones, Nelly, Murphy Lee, The Game) (Clean, Instrumental, Dirty)
Historia Rich Boy’a jest szalenie krótka – tak szalenie, że można by ją spisać w jednym sprytnym zdaniu. Raper z rocznika 83’, swoją karierę na poważnie rozpoczął w 07’ (zjarany 83 gramami i zanurzony w 0,7 najdroższego alkoholu). Jego inwazja o której obecnie chyba mało kto pamięta zaczęła się od przedstawianego singla, który zakupiłem za hajs śmieszny jak kabaret w którymś z polskich sklepów (wspieraj polskie winyl shopy czytelniku). Następnie wypuszczono jeszcze dwa utwory w obieg (w międzyczasie long play’a, którego lubię, choć ogólnie został słabo przyjęty przez krytyków) i na tym póki co koniec, jakże uroczej opowieści o imprezowym rycerzu ze Stanów Zjednoczonych, którego złośliwi ignoranci nazywają "one-hit-wonder" (że niby tylko "Throw Some D’S" mu wyszło i nie więcej się nie liczy).
I tutaj nasuwa się bardzo ważne pytanie, nurtujące mnie od dawna i przez które spać nie mogę czasami – gdzie jest pan Rich Boy? Schował się czy co? W chowanego słuchacze bawić się nie chcą. A może gdzieś w podziemiach Zone 4 opracowuję nowy plan zdobycia mainstreamowego rynku (coś jak Pinky i Mózg ogarniali plany przejęcia świata) i zrobienia większego boom niż Hiroszima? Bądźmy dobrej myśli, bo Rich miał być kotem o którym nie będzie dało się zapomnieć, a nie ma go wcale. Nie widzę jego nowych klipów z gołymi świniami i super furami wprost z salonów, nie słyszę nowych gorących zwrotek. Co prawda ukazały się jakieś świeże numery z nadchodzącej płyty zatytułowanej wstępnie "Buried Alive" i zapowiadanej na ten rok, ale ich promocja troszkę robi pałę, a przecież nie powinna, bo to nie gwiazda porno. Nawet bardzo troszkę – czyżby Polow zwątpił w swoje odkrycie zaraz po premierze albumu? Przejął się kiepskimi ocenami w recenzjach? A może szkoda mu już hajsu na lansowanie na ulicach i w klubach (a przede wszystkim w stacjach radiowych, Internecie i na antenie telewizji) Maurice’a Richardsa? Temat godny filozofa.
Podkład do "Boy Looka Here" wysmażony przez rzecz jasna Polow’a jest gorący jak panny z Puerto Rico (polecam jak Truskawa) i mówi do kiepskich, 3-ligowych producentów tak: "ej, popraw swoje marne bębny i zrób coś gorącego leszczu albo spadaj gdzieś tam". A do dziewczyn w klubach mówi coś w stylu: "kręć mała tym ciałkiem i rób to wolno, i rób to rytmicznie, i rób tak do białego rana". A Rich głodny wielkiego hajsu rapuję powoli i zabawnie, i chcę być gwoździem programu oraz główną gwiazdą – co jest chyba zrozumiałe nawet dla największych matołów. Uwagę próbuję przykuć chwytliwym refrenem w którym powtarza się motyw "boy looka here"(odpowiednio zaakcentowany) i wersami w stylu Dirty South, jeśli wiesz o czym jest gadane. Hejterzy, których w kraju nad Wisłą jest więcej niż dni w roku razy pięć z pewnością napisaliby, że takie teksty (a nawet lepsze z lepszym flow) rzuca co drugi zawodnik z południa. Ch*j z nimi, że tak się wyrażę prostacko. "Throw Some D’s", które tutaj mamy w remixie to joint z cyferką dwa. W wersji oryginalnej bohaterem utworu był Cadillac z wypasionymi felgami, i tak fajny, że wszystkie niunie spotkane na parkingach lepiły się do Rich’a. Wszyscy zazdroszczą – panny zdejmują majtki i piszą na metkach swoje numery, a Rich i tak nie oddzwania. Do remixu swoje pięć groszy dorzucili nie byle jacy goście: zwariowany Andre 3000, bling-blingowy Jim Jones, oddany tylko imprezom Nelly i jego ziom Murphy Lee (bardzo fajnie się wymieniają linijkami, prawie jak na lekcji matematyki uczniowie) oraz The Game (west coastowy punkt widzenia – lekcja tego jak to się robi w gangsterskim Compton). Przyznaj, że niezłe towarzycho się zebrało – c’nie? Przyznaję, że bardzo fajowo wyszedł remix.
Na zakończenie moich dość luźnych rozkmin (nie bierzcie wszystkiego na serio) wrzucam klip reprezentujący godnie stronę A winylka.
.
2 komentarze:
rycz boj dopiero co wydal singla na bicie pollow da dona, throw some d's remix ratuje andre bo tak to wole orginal, album kupilem za marne 2 zlote na wyprzedazy hhv i zajarka
Wiem, że się ukazał szefie singiel, ale "ich (bo oprócz "Drop" wyszło jeszcze "Hataz", i coś tam jeszcze) promocja troszkę robi pałę, a przecież nie powinna, bo to nie gwiazda porno" - że się posłużę własnym cytatem. "Throw Some D'S" latało wszędzie, prze-przebój, a tej świeżyzny raczej w mediach mało, a nie taki przecież był scenariusz - mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi.
Prześlij komentarz