28 kwietnia 2009

Jehst - Nuke Proof Suit





Wykonawca: Jehst
Tytuł: Nuke Proof Suit / Nuke Proof Suit Instrumentals
Format: LP (12"), 33 1/3 RPM
Rok wydania: 2005
Wytwórnia: High Plains Music
Gatunek: Rap Radio-nie-aktywny

Strona A
1. Vice City
2. Ape Shit
3. Nuke Proof Suit
4. Neck Breakin

Strona B
1. Magnum Force
2. Pepper Spray feat. Kashmere & Sir Smurf Lil
3. Hydroblowback
4. Work Ethic

Tym albumem chciałbym rozpocząć serię wpisów traktujących o rapie z Wysp. Scena ta jest tak samo różnorodna jak niedoceniana. Albo nie, raczej nie-dos-trze-ga-na. Bez zbędnych wstępów, lato zbliża się wielkimi krokami, za oknem słońce nie daje się wyspać, więc wypadało by napisać kilka słów o albumie, którego najlepiej się słucha w zimie.
Na tapetę bierzemy ostatnie wydawnictwo bohatera wyspiarzy, a mianowicie epkę Jehsta zatytułowaną "Nuke Proof Suit", którą można kupić w wersji normalnej, jak również z samymi instrumentalami. Wersja zwykła ma świetną żółtą okładeczkę, ta druga mieni się błękitem i jest jeszcze lepsza.
Mam słabość [no homo] do raperów, którzy lecą flegmatycznie, wręcz bełkoczą rapując swoje wersy tak, że zlewają się w jedno nie robiąc przerw między słowami. Może nie mają czasu. Cokolwiek, ważne, że hipnotyzują i nic się nie da zrozumieć, plus ten brytyjski akcent. Jehst właśnie tak rapuje, na dodatek ma chyba katar. Swoją zajawkę kultywuje już niezły szmat czasu, wychowując chyba z drugie pokolenie słuchaczy w Polsce. A pamiętam go na festiwalu Hip-Hop Kemp jakieś sześć lat temu, nie wyróżniał się z tłumu, za to wyróżniał się na scenie. O czym on tam rapuje na epce macie napisane na okładce – foto – powodzenia. O życiu w mieście [w 2076 roku], o ciężkiej pracy, o różnych fobiach, o pewności siebie, o jaraniu drzewek i takich tam. Normalka. Gościnnie występują jeszcze większa ślamazarna oferma, czyli Sir Smurf Lil i ten dureń Kashmere, który znów rapuje o trumnach, gwoździach i bóg wie o czym jeszcze [psychorap].
Jehst jeśli chodzi o talent producencki jest chorym człowiekiem, choć jak sam mówi jego etyka pracy jest prosta: kick i snare. Śmierdzi to klasycznym Nowym Jorkiem, zwykły bas i perkusje, ale jakie to wszystko rytmiczne, jak on się uchował w tej Anglii! Takie "Ape Shit" (dzwoneczki jak w "Return Of The Crooklyn Dodgers") zapakowałbym w pudło, owinął papierem, wysłał gdzieś do Białego Domu i narobił niezłego zamieszania. Rytm cyka jak bomba. "Neck Breakin" to "santrak" do dyskoteki w świecie wyjętym z gry Fallout. Całość jest zimna, męcząca i mega ciężka, podejrzewam, że większość słuchaczy nie da rady [taki trik]. El-P byłby zazdrosny i schowałby się do szafy, a DJ Premier wrzuciłby "Work Ethic" na swój "Reality Check". W tle kilka sztuczek DJ’ów, bez podjarki, ale są. Trzeba docenić trud włożony w ten krążek oraz pozycję jako przez dłuuuugi okres czasu wyrabiał sobie na podwórku ten biały chłop. Kup to jeden z drugim.
Jeśli ćpasz ciężkie rzeczy / pracujesz w metalowej fabryce / urodziłeś się w 2034 roku to słuchaj tylko tego.

6 komentarzy:

Graf pisze...

Kozacka płyta świetnego mc i producenta.


p.s. Dziś co nieco od niego gram w show. Zapraszam :)

mac.. pisze...

'' którego najlepiej się słucha w zimie. '' tez tak odbieram

blamblamfromthecannon pisze...

wiadomo mac.u czekalem na twoj komentarz ;) jooooooooooou

nejbz pisze...

uwielbiam J3h5ta odkad uslyszalem Cosmic Gypsies braci McBane, rewelacyjny typ. NPS to pozycja obowiazkowa. i bede kolejna osoba, ktora podpisze sie pod teza, iz najlepiej slucha sie go zima, a City Of Industry w zimie lepsze od koled!

Anonimowy pisze...

WTF, Eminem from UK?

Karolina Zarębska pisze...

Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.