10 lutego 2009

J Dilla - The Shining Instrumentals





Artysta: J Dilla a/k/a Jay Dee a/k/a Dilla Dawg a/k/a Jay Deezee
Tytuł: The Shining
Format: 2 LP (12''), 33 1/3 RPM
Wytwórnia: BBE Records
Rok wydania: 2006
Gatunek: Rap, Instrumental

Strona A
1. Geek Down
2. E=MC2
3. Love Jones

Strona B
1. Love
2. Baby
3. So Far To Go

Strona C
1. Jungle Love
2. Over The Breaks
3. Body Movin'

Strona D
1. Dime Piece
2. Love Movin'
3. Won't Do

Dziś 10 Lutego, przypada trzecia rocznica śmierci genialnego producenta Jaya Dee a/k/a J Dilli. Czas leci, ale pamięć nie słabnie. Do tego, że jestem maniakiem Dilli już jakiś czas temu się przyznałem, przy okazji pisania o "Ruff Drafcie". Skupuje wszystko na wosku, co z gościem związane. Dziś spędzam dzień z dyskografią Dee na kolumnach, a bliżej "spenetrujemy" sobie "The Shining". Pamiętam, że gdy pierwszy raz odsłuchiwałem tą płytę i usłyszałem na początku drącego pysk Buste (z całym szacunkiem Bus), coś mi nie pasowało... No i o to tym sposobem posiadam krążek wersji... instrumentalnej. Kocham bity Dilli, ale tej płyty w wersji "czerwonej" (z wokalami), po prostu nie trawię. Jak wiemy Dilla płyty nie skończył przed śmiercią, prace stanęły na 70%. I nie do końca wiem, czy aby na pewno tak miał wyglądać efekt końcowy w pomysłach Dilli gdy jeszcze żył, ale nieważne. Goście jak goście, mało który mi się podoba (co nie znaczy, że nie lubię Commona czy Madliba, wręcz przeciwnie), lecz najważniejsze są podkłady. Gdy cena albumu z 5 paczek spadała do 3 i pół album w dwa dni był mój ("nieświadomka fristajl").

Otwieramy full wypas rozkładaną okładeczkę, wyjmujemy pierwsze LP. "Geek Down", otwierający płytę nie widzi mi się aż tak bardzo, lecz następny "E=Mc2", z tym wsamplowanym śpiewem jest świetny! Tak samo jak "Love Jones" (na albumie w wersji krótkiej, niestety)! A shit! Dilla na żywo tu poleciał na klawiszach Rhodesa, wspomagany trąbką (D. Winslor) i perkusją (K. Riggins - współpracował między innymi z Madlibem). Ten kawałek jest coverem utworu (tytułu nie znam), który m.in. samplował nasz O.S.T.R. w utworze "Brzydki, Zły I Szczery" ("Hollyłódź"). Kawałek fajnego gówna.

Strona B rozpoczyna się od "Love", pocięte skrzypce, wsamplowany śpiew w głównej części utworu. Produkcja na podobę tych z "Donuts". Ten sam styl produkcji, to tak jakby ten kawałek powstawał z myślą właśnie o "pączkach", i został nieco rozwinięty. Następny "Baby", daje te same skojarzenia. Do tego nieco słodki klimat zapanował, ale taki właśnie był Dilla. O! I ten kawałek jest naprawdę zajebisty! "So Far To Go". Lekka gitara w tle, a przed nią puszczony od tyłu przyjemny sampel, fajnie kojarzy mi się ten kawałek, ale co tam, to nie pamiętnik. No dodać trzeba, że ten numer faktycznie można usłyszeć na "Donuts", w nieco zmodyfikowanej wersji. Pierwsze LP do koperty.

Strona C, "Jungle Love" uh... Miażdżący kick, w ogóle bębny to tutaj miazga, a kiedy wchodzi bass to już ogień! Masa cykaczy w tle, może ten kawałek jest nieco montonnny, ale upasiony-dosłownie. "Over The Breaks", czyli kolejny mój faworyt, choć stylistyką mi za bardzo Dilli nie przypomina, ale co tam! Linia perkusji? Kocham! Co się będę hamować - ROZPIERDOL (konstruktywnie, heh). "Body Movin'", za to, nie podpasowuje mi za bardzo, niby fajny bas, fajnie tu i tam, ale całość jakoś na nie.

Zmiana "sajdu" na D. Mega klimatyczne, "wajbsowe", "czillowe" - "Dime Piece". Numer rodem z "Welcome 2 Detroit". Cała płyta taka mogła by być, tak, za to kocham Dille! Kawałek się tak fajnie, wolno "rozwija". Perełka! "Love Movin'", heh... zupełnie inny klimat niż utwór poprzedni, masa marakasów, cykaczy i tamburyn plus prosty bas, tak banalne i proste, ale coś w sobie chyba ma. Lecz ma się nijak do numeru następnego, który w wersji z wokalem jest też rewelacją! Dilla nie mógł lepiej się pożegnać - "Won't Do". Przepiękny utwór. Można się tu tylko zachwycać.

Ogólnie się jaram, że mam ten album w końcu na półce, teraz jeszcze Jayliba na wosku i "winylowy raj"... hehe.
Na zawsze w pamięci i na kolumnach!

J Dilla Rest In Peace!
In Memory Of!



1 komentarz:

ambitny bumelant pisze...

nie mam instrumentala, ale wersja regularna jak najbardziej mega. pomijajac Buste (sztuka, nie rozumiem)